07 marca 2013

Rozdział 15


Obudziłam się rano. Zauważyłam, że Bartka nie ma przy mnie. Domyśliłam się, że robi śniadanie. Wstałam i poszłam do łazienki. Po 15 min zeszłam do kuchni. Okazało się, że go tam nie ma. Bardzo się zdziwiłam. Nawet nie zaczął przyrządzać posiłku. Poszukałam go w salonie i w biurze taty. Nigdzie go nie było. Zmartwiłam się. Zaczęłam szukać telefonu by do niego zadzwonić. Gdy wybrałam numer, usłyszałam jego telefon w salonie. Poszłam tam i znalazłam komórkę pod poduszką. Zaczęłam się denerwować jeszcze bardziej. Nigdy nie rozstawał się z telefonem. Pomyślałam, że może poszedł się przejść, ale wtedy przypomniałam sobie, że nie zna okolicy. Był u mnie po raz pierwszy. Nie wiedziałam nawet gdzie mogę go poszukać. Wyszłam z domu i zaczęłam szukać go na naszej ulicy. Nic, ani śladu. Byłam coraz bardziej zdenerwowana. Kuśtykałam koło domu  Pani Zosi, kiedy usłyszałam:
-Kochanieńki, mógłbyś jeszcze podać mi te ciasteczka z górnej półki. Od dawna mam na nie ochotę, ale nie mogę ich dosięgnąć.
- Oczywiście- odpowiedział jakiś mężczyzna.
- Ma szczęście ta nasz Kasia. Ma tak przystojnego chłopaka. Gdybym była młodsza… oho mogłaby czuć się zagrożona- powiedziała starsza pani.
- Yyyy… dziękuje..- odpowiedział nie pewnie Bartek
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Pani Zosia podrywa mojego chłopaka. Co jak co, ale tego się po niej nie spodziewałam. Wiedziałam gdzie jest Bartek. Postanowiłam wrócić do domu i zrobić sobie śniadanie. O niego nie musiałam się martwić. Na pewno nakarmiła go jego nowa wielbicielka. Dokuśtykałam spowrotem do domu i zrobiłam sobie naleśniki. Byłam ciekawa kiedy wróci Bartek. Powiem szczerze, że się zdziwiłam. Zjawił się dopiero  po półtorej godzinie. Siedziałam i oglądałam „Życie na fali”. Bartek wszedł do salonu i pocałował mnie w policzek:
-Cześć skarbie, już wstałaś?
- O hej, tak jakieś 2 godziny temu – odpowiedziałam
- Naprawdę?
- Tak, lepiej mów gdzie ty byłeś. A może nie powinnam pytać? Wiesz nie wiem co mam  myśleć. Przyjechałeś do mnie, mieliśmy spędzić ze sobą tyle czasu ile tylko się da. Budzę się rano, a ciebie nie ma. Dzwonię, telefon znajduję pod poduszką. Wychodzę cię poszukać, chociaż nie powinnam nadwyrężać nogi i co? I nagle słyszę jak uroczo moja sąsiadka zwraca się do mojego chłopaka mówiąc, że gdyby nie jej wiek, ty już dawno był byś jej! – ostatnie zdanie prawie krzyknęłam. Przyznaję poniosło mnie, ale byłam na niego bardzo zła. Szczerze nawet nie wiem czemu.
Bartek w pierwszej chwili wydawał się zdezorientowany, ale nagle się opanował. Podszedł do mnie i objął w tali.
- Kasiu,  nie chciałem cię zostawiać samej w łóżku. Leżałem i patrzyłem jak słodka śpisz. Nagle zadzwonił wasz telefon. Odebrałem go. Dzwoniła wasza sąsiadka. Chciała żebyś natychmiast do niej przyszła i pomogła jej znaleźć kota. Nie chciałem cię budzić i sam do niej poszedłem.
- Zadzwoniła bo zginął jej kot? Przecież ona jest uczulona na sierść kota.
- Teraz to wiem. Swoją drogą jest bardzo przebiegła. Wykorzystała mnie do wszystkich możliwych prac domowych. Przy tym za każdym razem prawiła mi komplementy.
- Żartujesz! Patrz, a ja zawsze miałam ją za nie groźną staruszkę, której trzeba pomagać.
- Pozory mylą. A teraz może zrobiłabyś mi coś do jedzenia? Od wczoraj nic nie jadłem.
- To twoja adoratorka cię nie nakarmiła?- droczyłam się z nim
- No niestety ma kilka wad, nigdy ci nie dorówna.
Wtedy przyciągną mnie do siebie i pocałował. Przyznam, że marzyłam, o jego ustach. Oderwaliśmy się od siebie i poszłam usmażyć mu naleśniki. Gdy zjadł poszliśmy pooglądać film. Ja wybierałam i tym razem wybór padł na „I, że się nie opuszczę”. Popłakałam się na samym końcu. Nwm dlaczego. Film skończył się szczęśliwie, ale i tak potrzebowałam chusteczek. Bartek posadził mnie na swoich kolanach i starał się  mnie rozweselić. Po opowiedzeniu 3 kiepskich kawałów, jego mina myśliciela rozśmieszyła mnie. Myślał, że to zasługa  jego dowcipów, nie wyprowadziłam go z błędu. Po obiedzie zaproponował mi spacer, a raczej przejażdżkę do parku. Niestety jego plany pokrzyżował deszcz. Spędziliśmy cały dzień w domu. Ale nie nudziliśmy się. Karaoke, karty, monopol. Bawiliśmy się jak małe dzieci. Skończyliśmy o 18. Oboje byliśmy bardzo głodni. Na kolację zrobiliśmy sobie jajecznicę. Mało wyszukane danie, ale szybko się przyrządza, a dla takich głodomorów jak my było idealne. Właśnie skończyliśmy jeść kiedy zadzwonił mój telefon.
- Hej mamo.
- Cześć córeczko, jak się bawicie?
- Dzięki, jest fajnie
- Cieszę się, wracamy jutro po południu.
- Dobrze, pozdrów tatę
-Oczywiście, kocham cię papa
- Ja cb też pa.
-Rodzice  wracają jutro po południu.-powiedziałam do Bartka
- Okey więc mam tylko kilka godzin.
- Kilka godzin na co? – zapytałam
- Na zadowolenie się tobą.
Podszedł do mnie i mnie pocałował. Z każdą sekundą jego pocałunki stawały się coraz bardziej natarczywe. Byłam od niego niższa prawię o głowię, więc posadził mnie na stole. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju…
_______________________________________________
nareszcie jest 15 ;)
Przepraszam ,ze tak długo nic nie dodawałam ale miałam tyle spraw i zajęć, że czasami brakowało mi miejsca na naukę ;/ No ale już jestem..
A i bym zapomniała ten rudział napisała (za moją prośbą) Magda. Piszcie jak Wam sie podoba ;) 
Miłego czytania .. buziaki ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz