11 lutego 2013

Rozdział 14.


Oczami Bartka:
Nosz kurde, Ile można jechać. Godzinę temu miałem być u Kaśki. Jaki ona miał numer sto. Co tu pisze…jest napisane ble ble ble.. sześc. .. o jest. Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi jakaś starsza pani.
-Dzień dobra czy tu mieszka Katarzyna Skalska?- zapytałem kobiety, która zaczęła się śmiać
- Nie, - wyszła przed drzwi. – Widzisz ten żółty dom- wskazała laską- tam za tymi pustymi działkami/
- Tak – odpowiedziałem niepewnie.
- To tam mieszka Kasia, swoją drogą to bardzo miła dziewczyna. Dbaj on nią jak o jakiś najdroższy klejnot, chłopcze, bo ona jest naprawdę wspaniała.
- Dobrze uśmiechnąłem się- Dziękuje i przepraszam że niepokoję.
- Dowidzenia, pewnie jeszcze się spotkamy – powiedziała kobieta wchodząc powrotem do domu. Teraz to już musze trafić..

Oczami Kaśki:
Mineły już 3 tygodnie odkąd jestem w domu. Dziś ma do mnie przyjechać Bartek. Miał tu być godziną temu czemu go jeszcze nie ma?!
- kochanie odejdź od tego okna. Zaraz przyjedzie może są korki – powiedziała mama
- A może coś mu się stało, zadzwonię do niego- powiedziałam trochę panikując
- Czemu ty zawsze bierzesz najczarniejszy scenariusz, chodź napij się herbaty – zachęcała mnie mama
- Miał tu być godzinę temu. Może obdzwonię lokalne szpitale
- Przestań tak Myślec- krzyknęła w końcu mama – Jeśli będziesz tak Myślec to na pewno cos mu się stanie. Napij się herbaty
- Co ty masz z ta herbatą. Nie będę nic piła- podjechałam na wózku powrotem do okna( już mogłam chodzić ale moja mam się uparła , zę mam jeszcze jeździć na wózku)  oczywiście  i zobaczyłam podjeżdżające pod bramę czarne Audi A7 .- Już jest.- zaczęłam jechać w stronę drzwi. Oczywiście moja mama musiała mnie wyprzedzić i pierwsza wyjść Bartkowi na powitanie. Chłopak wysiadł z samochodu i podszedł do mojej mamy.
- dzień dobry. Nazywam się Bartosz Kurek, a pani jest pewnie siostrą Kasi.
- Ha ha ha  nie podlizuj się już tak – powiedziałam stając w drzwiach. – To jest moja mama Bożena.
- Dzień dobry- powiedziała mama. – Zapraszamy do środka zrobić ci herbaty kochanieńku ?- zapytała uśmiechając się mama
- A ty znowu z ta herbatą- powiedziałam złośliwie
- Bardzo chętnie – powiedział Bartek
- Tobie tez zrobię – powiedziała mama i weszła do środka. Bartek podszedł do mnie i  pocałował mnie czule, po czym weszliśmy do środka. Usiedliśmy w salonie. Po 10 minutach mama przyniosła gorącą herbatę.
- To do kiedy zostajesz kochanieńki ?- zapytała z uśmiechem mama
- Jeśli to nie problem to w poniedziałek rano bym wyjechał – powiedział lekko zawstydzony  Bartek.
-  Oj oczywiście, że to nie problem, możesz zostać ile chcesz- powiedziała mama
- Yyy mamo, nie musisz już isc do tego fryzjera.- Moi rodzice dziś Ida na wesele do mojej siostry ciotecznej Alicji. Ja tez dostałam zaproszenie , ale w tym czasie miałam być w Spale, ale w tych okolicznościach jakich się znalazłam stwierdziłam, że i tak nie będę szła.
- Ach tak już się ubieram. Jakby się cos działo to dzwońcie
- Zostaje pod dobrą opieką nie martw się – potem mama wyszła a my zostaliśmy sami. Zaczęłam zbierać kubki ze stołu.
- Daj ja to zaniosę.- Bartek zabrał mi tce z kubkami wyszedł z salonu. Po chwili usłyszałam okropny hałas. Od razu zerwałam się i kuśtykając podpierając się jedną kula pobiegłam w Panice do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam Bartka w panice bijającego potłuczone szklanki.
- Oj, kaleko ty moja odsuń się od tego ja to pozbieram – powiedziałam słodko do Bartka
- I kto to mówi – powiedział odsuwając się . Podeszłam do niego i pocałowałam go lekko w usta, po czym zaczęłam zbierać potłuczone kawałki kubków.
- która godzina – zapytałam wstając.
- 14.30  a co?  A tak pyzatym to ty możesz chodzić?- zapytał Bartek
-  trochę mogę, ale mama nie pozawala mi , ponieważ twierdzi, że nadwyrężę sobie nogę.
Ubieraj się. Musimy iść do pani Zosi zanieść jej obiad. Jej syn wyjechał na krótki urlop i teraz to my się nią zajmujemy.- wyszłam z kuchni i założyłam kurtkę. Pomimo tego ,że jest już prawie połowa czerwca ja nadal chodzę w wiosennej kurtce. Założyłam baleriny i z powrotem weszłam do kuchni po zapakowany już wcześniej obiad dla pani Zosi. Bartek założył już buty i wyszedł na zewnątrz. Ja wzięłam klucze i wyszłam kuśtykając . Zamknęłam drzwi, Bartek siedział w samochodzie. Podeszłam do jego drzwi i kulturalnie zapukałam w okno. Otworzył je.
- nie wsiadasz? – zapytał
- Nie – odpowiedziała odsuwając się.
- Czemu? –zapytał ponowie Kypek.
- Bo tam jest 2 minuty drogi. Wysiadaj. No już- rozkazałam
- Tak jest pani kapitan – powiedział Bartek salutując. Wyszliśmy z mojej posesji i udaliśmy się w stronę domu pani Zosi.
- Co jest – zapytałam Bartka
- Nie.. nic.- odpowiedział
-  Ale ja widzę ,że coś się stało – drążyłam dalej
- Mowę nic – i Bartek wziął mnie na ręce i zaczął kręcić.
- postaw mnie w tej chwili na ziem- krzyknęłam
- A jak nie postawie- powiedział Bartek
- To będziesz dzisiaj spał na dworze – zaszantażowałam go
- No dobra już – postawił mnie. Akurat doszliśmy do domu mojej sąsiadki.
Weszliśmy przez  furtkę i podeszliśmy pod drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzyła pani Zosia.
- Och, witaj Kasiu jak miło Cie widzieć
- dzień dobry. To jest Bartek mój chłopak- przedstawiłam Bartka sąsiadce
- My się już poznaliśmy – uśmiechnęłam się pani Zosia – wchodźcie, wchodźcie. I od razu idźcie na taras.- wskazała ręką p. Zosia. Udaliśmy się na taras i usiedliśmy na ogrodowej huśtawce. Chwile potem przyszła sąsiadka.
- Czego się napijecie?
- Ja proszę herbate różną, a ty??- zapytałam Bartka
- Obojętnie może być kawa
- Dobrze, czarna czy z ekspresu??
- Z ekspresu może być- i sąsiadka udała się do domu.
- Może poszedł bys pomóc mojej sąsiadce?? – zapytałam szczerzac zęby do Bartka
- Muszee..- powiedział przeciągając się
- No nie sadzisz ,że ja w „tym stanie” tam pójde??
- Dlaczego nie przecież do kuchni  dzisiaj przyszła powiedziałbym , że w normalnym tempie
- Idź , ale już – i zepchnęłam go z huśtawki
- No dobra dobra – Po 5 min był już powrotem z pełną tacą.
- Tylko się nie wywal- powiedziałam przeciągając się na słońcu. Był już prawie przy stoliku gdy potknął się o własną noge. Zakryłam ręka oczy.. Ale nie było słychać żadnego dźwięku. Odsłoniłam oczy i zobcyałam ,z ę Bartek nadal stoi.
- Nic cie nie jest?- zapytałam lekko się uśmiechając.
- Nie nic- i odstawił tace na stolik. O dziwo szklanki były nadal pełne. Rozłożył szklanki na stoliku i usiadł obok mnie. Właśnie wtedy wyszła pani Zosia. Niosła ze sobą sernik.
Po 3h spędzonych u Pani Zosi poszliśmy powrotem do mnie do domu. Rodziców już nie było. Mieliśmy cały dom dla siebie. Weszliśmy do środka. Bartek poszedł do salonu a do kuchni po coś do pica. Wyjęłam z szafki dużą pepsi i nasypała do miski Lays’y. Zostawiłam to na stole i udałam się do swojego pokoju przebrać się w cos wygodniejszego. Założyłam dresy i za dużą bluzę Bartka, którą mu kiedyś podwędziłam. Zeszłam do kuchni wzięłam wcześniej przygotowany poczęstunek i udałam się do salonu. Bartuś już oglądał jakiś film. Postawiłam to na stole i wróciłam po szklanki po czym wróciłam do Salonu. Usiadłam na kanapie i wtuliłam się w Bartka. Objął mnie ramieniem.
- Co to za film?- zapytałam
- Kac Vegas – po filmie poszliśmy razem do kuchni przygotować kolacje. Zrobiliśmy górę kanapek i do tego sałatkę z pomidorów , ogórków i sałaty.  Zanieśliśmy wszystko do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam kablówkę , a Bartek poszedł po herbate ale miałam co do tego pewne obawy. No cóż ale jak już się uparł… Przełączałam na TVN. Laciał akurat film „ Poznaj moich rodziców”. Wrócił Bartek. Naszczę sie cały.;) Zjedliśmy kolacje i skończyliśmy oglądać film. Potem Poszliśmy na górę, Bartek poszedł do łazienki, a ja do pokoju gościnnego gdzie miał spać mój chłopak. Pościelałam łózko i poszłam do swojego pokoju zrobic to samo.
Gdy Bartek skonczył poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i poszłam do swojego pokoju założyć pidżamę. Położyłam się już do łóżka i zaczełam czytac książke  gdy przeszedł Bartek
- Mogę spac z tobą?- zapytał z mnią niemal jak kot ze Shreka.
- A co sam się boisz?- zapytałam
- tak –
- no dobra chodź tu do mnie- i poklepałam miejsce obok siebie. Bartek szybko wskoczył do mnie pod kołdre. Odłożyłam książkę i zsunęłam się niżej. Przytuliłam się do Bartka. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie Rozmawialiśmy jeszcze chwile a potem usnęliśmy.
No nareszcie jest.! Mam nadzieje, że będzie się Wam podobał.
 Ten rozdział dedykuje Magdzie ;)) ;*
Miłego czytania. ;>
Czytasz= Komentarz ;]

1 komentarz:

  1. Hahaha, akcja z herbata/herbatami dobra. Moja mama tez sie tak ciagle pyta :D Generalnie fajny rozdzial, czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń